niedziela, 2 grudnia 2012

Soho

Dziś znów postanowiliśmy trochę pospacerować. Od Malty przez Śródkę aż po Stare Miasto. Mieliśmy zatrzymać się gdzieś na deser.Ostatnio ja wybrałam La Ruinę, tak więc tym razem przystałam na wybór pana J. i poszliśmy do Soho. Jakoś nigdy nie zachęcała mnie ta kafejka. Zawsze kojarzyła mi się z pewnego rodzaju nadętością. No ale postanowiłam odrzucić uprzedzenia i zjeść jak obiecywał pan J. pyszny deser. Zamówiłam malinę-czyli lody waniliowe z sosem malinowym i bezą z dodatkiem bitej śmietany. Pan J. z kolei zamówił brownie czyli kawałek mocno czekoladowego ciasta z lodami waniliowymi i migdałami. Do tego zamówiliśmy jeden imbryk czarnej herbaty. Jeden spokojnie starczył na dwie osoby. Deser pyszny jednak miałam już okazję jeść podobny w Cacao Republica. Tak więc smak nie był zbyt zaskakujący, jedynie beza była nowym dodatkiem. Deser był smaczny i dość spory, brownie pana J.również smakowity.
Tak jak początkowo byłam uprzedzona do tego miejsca, tak muszę przyznać, iż nie ma zimnego wnętrza tak jak sobie to wyobrażałam. Co prawda w środku trochę klaustrofobicznie i jeden stolik stoi zupełnie przy drugim, jednak samo wnętrze ciepłe i przytulne.  Jeśli ktoś szuka intymnego miejsca bez zbędnych świadków podsłuchujących przypadkowo rozmowę zdecydowanie odradzam.
Co mnie rozbawiło to toaleta, dość nieproporcjonalna  w stosunku do lokalu. Jest o wiele większa niż dystans między stolikami.
Myślę, iż jest to całkiem okej lokal aby wstąpić z samotnego spaceru, wypić coś ciepłego i poczytać gazetę /tych ci u nich dostatek/.

Wroniecka 2  Poznań
Dwa desery + jeden czajniczek herbaty ok. 40 kilka zł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz