piątek, 26 października 2012

da Luigi

Do da Luigi chadzam już od dawna, ale chciałam o tym miejscu dopisać dopiero wtedy kiedy nawiedzę je po raz kolejny. Tak więc ładna pogoda, jeszcze wrzesień. Świeci słońce, centrum miasta, zakupy. Robię się coraz bardziej głodna. Tak więc umawiam się z panem J. pod Starym Browarem o godzinie 16. Ja jak zwykle na rowerze, tak więc i pan J. decyduje się przybyć rowerem. Spod Browaru kierujemy się bezpośrednio na ogródki do da Luigi. Ogródki pubów z naprzeciwka są zaprzyjaźnione , tak więc nawet jeśli w da Luigi nie ma miejsca można usiąść po sąsiedzku. Pizze kupujesz w da Luigi, piwo czy inne napoje w pubie. Ja jak zwykle zamówiłam tradycyjną dla siebie pizze z rucolą. Pan J. zamówił pizzę o autorskim składzie. Mimo, iż byłam głodna nie potrafiłam zmieścić w siebie aż całej pizzy. Moja była jak zwykle pyszna, oczywiście obowiązkowo polana oliwą z oliwek. Pizza pana J. była dla mnie smaczna jednak moja najlepsza. Niestety nie dałam rady zjeść całej.
Jeśli chodzi o umiejscowienie restauracji to leży na Woźnej, dość ruchliwej jeśli chodzi o ruch pieszych. Jednak nie zakłóca to spokoju przy stoliku.W restauracji styl dość eklektyczny i na granicy kiczu. Jednak ludzie tworzący to miejsce, /trzeba podkreślić, iż pracuje tam cała rodzina + reszta/ jest niepowtarzalna. Czuć to już od samego progu, jest bardziej rodzinnie niż pompatycznie, można się tam czuć jak w domu na obiedzie. Miła obsługa, jedzenie przepyszne -zwłaszcza pizza, uważam że jedna z lepszych w Poznaniu.
Polecam całym sercem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz