czwartek, 25 października 2012

w Milano

Zupełnie nie spodziewałam się tego, iż moje 30 -ste urodziny spędzę w z panem J. pałaszując polędwiczki wieprzowe smakujące jak wołowina. Ale zacznijmy od początku. Właściwie to nawet nie wiedziałam dokąd jadę. Miałam tylko proste zadanie być gotowa na godzinę mniej więcej 18 i być głodną. Tak jak pierwsze zadanie było dość łatwe tak drugie ciężko było osiągnąć /Ci co mnie znają wiedzą dlaczego/. Tuż koło godziny 18 wsadzono mnie w samochód i rozglądałam się tylko dokąd jedziemy. Domyślałam się, iż tego wieczora będziemy jeść, jednak zupełnie nie wiedziałam gdzie. Nawet się nie domyślałam dokąd zmierzamy. Co prawda pan J. już wcześniej rekomendował mi tę restaurację, ale nie sądziłam iż odwiedzę ją tak szybko:) Co najciekawsze jeśli miałabym opisać wystrój zupełnie go nie pamiętam. Wiem tylko, iż na pewno było akwarium, do którego razem z panem J. zaglądaliśmy z ciekawością. Jeśli chodzi o typ restauracji to na pewno ta należy do bardziej eleganckich. Tak więc zupełnie się wyluzować nie można, przynajmniej ja nie mogłam. Do tego doszedł jeszcze fakt, iż czułam się trochę obserwowana przez znajomych pana J. zupełnie niespodziewanie siedzących tuż obok nas. Na szczęście kelnerzy z klasą ale i poczuciem humoru rozładowywali sztywną atmosferę. Wręczyli nam menu i powoli wzięliśmy się za wybieranie. Na makaron nie miałam ochoty tak więc zamówiłam wieprzowinę w sosie kurkowym. Pan J. zamówił tuńczyka lub łososia, już niestety nie pamiętam. Nie czekaliśmy zbyt długo na nasze zamówienie ok. 30 min. I voila ku naszym oczom ukazało się danie główne. Co prawda moja wieprzowina i sos kurkowy mało przypominały zamówienie. Jednak nie lustrując zbytnio zamówienia przystąpiłam do konsumpcji. Zaciekawiło mnie co prawda dlaczego w sosie nie widzę kurek, ale kontynuowałam. Po chwili pojawił się kelner mówiąc, iż zaszła pomyłka i otrzymałam wołowinę w sosie pieprzowym i czy zamienić zamówienie?Ja stwierdziłam, iż zostawimy tak jak jest poprosiłam jednak o sos kurkowy, gdyż miałam na niego straszną ochotę. Ową wołowinę więc jadłam na dwa sposoby zarówno w sosie kurkowym jak i w sosie pieprzowym.  Z pieprzowym smakowało zdecydowanie najlepiej. Mimo, iż danie zostało pomylone zjadłam z wielkim apetytem i nie byłam wielce zasmucona z owej pomyłki. Na deser zamówiłam mus truskawkowy z panna cottą. Pan J. konsumował za to tiramisu, podobno najlepsze jakie jadł. Na mnie nie zrobiło piorunującego wrażenia. Zastanawiałam się dlaczego? przecież było dobre. To chyba fakt znudzenia się już smakiem tiramisu zdecydował o mojej opinii. Moja panna cotta smakowała mi za to bardzo.
Tak więc mimo wpadki z daniem głównym,z której wyszli z twarzą, kolację uważam nie dość, że za udaną to jeszcze bardzo smaczną! Polecam!
ps. Panie J. to były b. fajne urodziny
:)


Restauracja Milano
" Milano Sp. z o.o.
Al. Wielkopolska 42
60-608 Poznań

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz