niedziela, 1 lipca 2012

W Republice Róż

W tym dniu wybraliśmy się na koncert Comy, było to zaledwie niecały tydzień temu , a mi się wydaje jak by to już z miesiąc minął od tego czasu. Ponieważ na dworze było chłodno, a do koncertu zostało sporo czasu postanowiliśmy z przyjaciółmi odwiedzić jakąś kafejkę. Każdy miał jednak inne życzenie, jeden chciał zjeść coś słodkiego, inny konkretnego, a jeszcze inny napić się piwa. Postanowiliśmy uderzyć tam gdzie to wszystko odnajdziemy, zawędrowaliśmy do Republiki Róż. Uwaga, tutaj nie potrafię być obiektywna. Uwielbiam to miejsce. Jednak nie bez przyczyny. Chadzam tam już od kilku ładnych lat, zajadam desery, obiady, sałatki, popijam gorącą czekoladę i jeszcze na nic się tam nie nacięłam, wręcz odwrotnie. Wszystko jest przesmaczne i zgodne z obietnicą w menu. Poza tym porcje spore, a i ceny są korzystne. Ostatnio zamówiłam sobie moje ulubione Summer tinto czyli wino ze spritem, które jak zwykle było przepyszne. Jednak nie tylko to jest godne polecenia. Czekolady na gorąco próbowałam już chyba wszystkie i każda mi smakowała. Nawet będąc w Paryżu, popijąjąc czekoladę na gorąco, /która bardziej przypominała kakao/ zatęskniłam za Republiką. W  różanym wnętrzu serwują jednak nie tylko różnego rodzaju alkohole,kawy, herbaty i czekolady, można się tam również napić ciepłego mleka. Z deserów mogę polecić sernik /podany w wachlarzu owoców/, deser bodajże o nazwie purpurowe serce /gorące maliny z lodami waniliowymi w dużym pucharku/. Jeśli chodzi o obiady polecam polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym z zielonym makaronem i warzywami. Dla rannych ptaszków też coś się znajdzie. Zestawów śniadaniowych Ci u nich dostatek. Tak więc jedzenie pyszne, w rozsądnej cenie. Czasem tylko tłok przeszkadza. Poza tym atmosfera przytulna, ciepłe wnętrze pełne bibelotów, ciekawie przerobione meble. Piwnica nieco ciemniejsza i przeze mnie osobiście mniej lubiana. Latem za to na zewnątrz stoją ratanowe stoliki i można wygrzewać się na słońcu. Właściwie można powiedzieć, iż jestem tam stałym bywalcem i bardzo dobrze się tam czuję. Nie czułabym większych oporów aby usiąść tam samemu na kawie i poobserwować świat za oknem. Kończąc trzeba by było napisać też parę słów o obsłudze, w przeciwnym razie pominęłabym kolejny plus tego miejsca. Obsługa uprzejma, uśmiechnięta, niezmanierowana. Jeśli ktoś jeszcze tam nie był polecam całym sercem. W podobnym klimacie, ale bardziej kafejkowym niż kawiarnianym jest Cacao Republica. Ten sam właściciel, desery tak samo pyszne. Jedynie nieco inni klimat. Na dole ratany,mała przestrzeń, na ścianach dużo obrazków w starym stylu /nazwałabym go mały Paryż/. Na górze jak określiła moja koleżanka romansownia. Wygodne kanapy, kolory utrzymane w przyjemnych odcieniach czerwieni.
Z nowości Republika proponuje również tzw. pogotowie piknikowe. Czyli zamów jedzenie na piknik, a odebrać możesz je z całym wyposażeniem poczynając od sztućców, aż po kosze piknikowe i koce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz